niedziela, 19 czerwca 2016

Minilektórka kolejana :)) Warto zajrzeć do obudwuch :))- "Bo wszyscy odchodzą tak szybko"

Był to słoneczny dzień. Rocznica śmierci mojej mamy. Cały dzień najchętniej spędziłabym w objęciach mojego chłopaka Jacka Nowaka.Jacek niebiesko oki, wysoki i wysportowany przystojny mężczyzna. Kocham go najbardziej. 
Tego dnia wstałam  6:30 sama byłam na urlopie macierzyńskim ale przecież Tomkowi- mojemu synowi trzeba przygotować śniadanie. O Jacku też nie mogę zapomnieć. Później zapewne obudzi się moja 6 miesięczna córeczka Asia i trzeba będzie ją nakarmić przebrać i udać się na szczepienie do szpitala. Ale wcześniej muszę obudzić Tomka, ubrać go do szkoły/przedszkola. Stwierdziliśmy z Jackiem że lepiej będzie jak już się po woli zacznie uczyć niż później wszystko narzucą na mojego syneczka. Miał on dopiero na 10:00 być w przedszkolu, ale dzisiaj idziemy sobie spacerkiem więc musimy wstać o 8:00 by się ubrać a o 9:30 wyjść. Dlaczego spytasz wstaje tak wcześnie? Jacka muszę przygotować. Około godziny 7:00 wstał Jacek i ciepło mnie przywitał.:
-Witaj kochanie- pocałował mnie.
-Siadaj śniadanie gotowe- i podłożyłam mu kanapki z serem,pomidorem,ogórkiem,sałatą i cebulą pod nos.
- A ty skarbie jak zawsze punktualna. Ja jutro zrobię śniadanie za ciebie.
-Dobrze. To się wyśpię!
-Hahaha bardzo śmieszne. A jak tam mam iść dzisiaj z tobą na cmentarz?
-Nie , pójdę po szczepieniu z Asią na chwile.
-Dobrze, a przyjechać później po was?
-Nie, odpierz tylko Tomka z przedszkola.
-Dobrze, ja już lecę, bo się kochanie spóźnię. Pa kochanie- i pocałował mnie w policzek.
-Pa - uśmiechnęłam się.
Była już 7:45. Więc zadzwoniłam umówić się na szczepienie.:
-Dzień dobry z tej strony Ewelina Smoleń pielęgniarka szpitala na ul.Modrzejewskiej
-Z tej strony Aleksandra Nowak, chciała bym zapisać swoją córeczkę Joanne Nowak na szczepienie i kontrole...
-Ile córeczka ma lat?
- Raczej miesięcy. 6 miesięcy
-Dobrze odpowiada pani godzina 14:30?
-Tak
-To do widzenia.
-Do widzenia i dziękuje.
-Nie ma za co. To w końcu moja praca- po czym rozłączyłyśmy się. Po czym usłyszałam płacz małej Asi. Więc do niej poszłam. Nakarmiłam, przewinęłam ubrałam i poszłam obudzić Tomeczka. Spał on w swoim niebieskim pokoju w samochody, które bardzo uwielbiał a najbardziej te starodawne. Dlatego na jego 5 urodziny byliśmy przejechać się starszym samochodem i pooglądać resztę. Był bardzo szczęśliwy.:
-Tomek wstawaj.-Zaczęłam go budzić.
-Dobrze mamusiu.-Pod nius się- Mogę Asie na rączki, proszę?- Zapytał i popatrzył na mnie tymi swoimi słodkimi, małymi, niebieskimi oczkami. Nie mogłam mu odmówić.
-Możesz
-Dziękuje
-Ale tylko na chwilkę.
-Dobrze- położyłam mu małą na kolanach był bardzo szczęśliwi.
-Dobrze- wzięłam mu Asie- ubierz się- Wyciągnęłam mu rzeczy z jego szafy-I zejdź na dół do kuchni
-Dobrze!
-Nie zapomnij plecaczka
-Dobrze mamusiu- zeszłam z Asią na dół włożyłam ją do wózeczka. Przygotowałam Tomkowi jego ulubione chrupki z mlekiem. Wzięłam wózek z Asią  i pojechałam do pokoju gdzie zrobiłam sobie makijaż.Lekki. Po 10 minutach byłam gotowa i poszłam do kuchni właśnie schodził ubrany Tomek. Nauczył się ubierać gdyż gdy Asi jeszcze nie było albo była mniejsza to go tego razem z Jackiem uczyłam. Gdy obydwoje zjedliśmy śniadanie była 8:50.:
-Oho musimy się ubierać- odparłam,a Tomek ruszył w stronę drzwi i zaczął się ubierać. Niestety nie był nauczony jeszcze dobrze zakładać butów. Gdy ubrałam już Asie dość ciepło gdyż było przed wiośnie. I poszłam przed drzwi gdy zobaczyłam Tomka z ubranymi na odwrót butami zaczęłam się śmiać i przebrałam mu buty. Ubrałam się sama i ruszyliśmy. O godzinie 9:55 byliśmy pod przedszkolem.:
-Bądź grzeczny ty mój urwisie- pocałowałam go w policzek.
-Mamo nie przy kolegach.
-Dobrze, już dobrze. Po pracy odbierze cię tata dobrze?
-Fajnie.
-Idź już bo się spóźnisz.
-Pa mamo.
-Pa kotku- ruszyliśmy w swoje strony, a dokładniej na cmentarz do grobu mojej mamy.
Gdy już tam dotarliśmy usiadłam na ławce i zaczęłam uspokajać Asie. Modliłam się, rozmawiałam z moją mamą.Po chwili zadzwonił mój telefon. Była to "Przedszkole Tomeczka". Odebrałam.:
-Hallo
-Dzień dobry z tej strony...
-Wiem kto.
-Dobrze więc przejdźmy do rzeczy...
-Tak?
-Tomek Nowak zemdlał. Zabrało go pogotowie.
-Co?
-Przykro nam.
- Na jakiej ulicy jest ten szpital?
- Modrzejewski.
-Już tam idę. A jakaś opiekunka pojechała z nim?
-Ma jechać właśnie się ubiera.
-Poprosiła by pani by przyjechała po mnie bo ja dzisiaj na nogach szłam.
-Dobrze przekaże.
-Do widzenia dziękuje. A i jestem  na cmentarzu na ul.Kwiatowej z przodu będę czekać z różowym wózeczkiem.
-Dobrze, do widzenia.-Pożegnałam się z mamą i ruszyłam w stronę wyjścia była 11:15. Po chwili przyjechała opiekunka i ruszyliśmy w stronę szpitala. Po 5 minutach już tam byliśmy. Poszłam do recepcji zapytać się gdzie jest mój syn. Po chwili byłam w drodze na sale. Spotkałam tam lekarza.:
-Co z moim synem?
-Zrobiliśmy już prześwietlenie. Ma guza mózgu. Musimy zrobić operacje.
-Jakie są szanse że go uratujecie?
-Ok.75%
-Dobrze zgadzam się gdzie mam się podpisać.
-Tutaj 
-Prosze ratujcie mojego synka.
 -Już będzie operacja.- Ruszyli po Tomka i zabrali go na sale a ja poinformowałam o wszystkim Jacka. On zadzwonił po swoją mame by przyjechała po Asie i zabrała ją do domu. Po 10 minutach byli obydwoje. Mama zabrała Asie, a ja płakałam wtólona w Jacka.
-------------------------------2Godziny Później----------------------------
Z sali wyszedł lekarz.:
-Przykro nam.Guz był juz za duży by go tak usunąć.Pański syn nie żyje.
Załamałam się. Po chwili zadzwonił mój telefon. Była to Monika.:
-Co Monika?
-Mam smutne wiadomości.
-Nic pewnie gorszego od tej że Tomek nie żyje. 
-Ja nie wiem.Twój ojciec nie żyje. Ale sprawce złapano.
-Co? 
-Przykro mi-rozłączyłam się
Straciłam dwie bliskie osoby w tej samej chwili.
---------------------------Narrator-------------------------------------
                                       5 dni później
Tego dnia odbywały się pogrzeby: ojca Oli i jej syna. Wszyscy byli przygnębieni nikt nie był nawet trochę szczęśliwy nawet najgorsi wrogowie. Po pogrzebie ruszyli w drogę powrotną. Nagle z za zakrętu wyjechał rozpędzony samochód. Wjechał w Ole i Jacka. Nikt nie przeżył. Asia teraz nie ma nikogo tylko jednych dziadków, którzy podjęli się jej opieki. Chodź wyszło na to że taż ma guza i nie wiadomo czy przeżyje...
-----------------------------------------------------------------------------------
Skończyłam. Nie za dobrze się czułam pisząc tą smutną historie Mała ale w końcu taką sobie zażyczyłaś. Jak wam się podobało?
Podzielcie ze mną swoja opinie. Przepraszam jeśli są błędy.
Pozdrawiam 
ToJa

7 komentarzy:

  1. Chciałabym podziękować, za smutną historię i miniaturkę gdyż tyko takie chodzą mi po głowie, jeszcze raz dziękuję. Miniaturka Boska. Czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Mała. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosze.
      Dziękuje.
      A widziałaś z heppy end ?
      Pozdrawiam
      ToJa

      Usuń
  2. No nie ja to kogoś dzisiaj udusze... Gosiaku wychodzi na cb :p
    Miniat. Spoczko ale ja wole z happy endem :p
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście też wole z heppy end.
      Pozdrawiam
      ToJa

      Usuń
    2. A widziałaś lekturke z heppy end ?
      Jeśli nie to zajrzyj :))
      Pozdrawiam
      ToJa

      Usuń