niedziela, 21 sierpnia 2016

15.01 ,,...a 18 lipca miał odbyć się ślub Oli i Jacka..."

Proszę o przeczytanie informacji po niżej i odpowiedzenie pilne!!!!
-Ja nie wiem a ty Ania chcesz???
-Ja??? A będę mieć własny pokój ??-spytała Ania
-Tak taki dużyyyyy...-odparła Jacek
-To ja się zgadzam- odparła radosna Ania
-Dobra to ja też się zgadzam o ile też będę mieć własny pokój taki duży duży duży- odparła Ola
-O nie kochana ty będziesz cierpieć ze mną w pokoju- odrzekł Jacuś
-No to ja się obrażam- udawała focha 
-Ola...- popatrzył na nią psimi oczkami, Ola nie wytrzymała:
-No dobra, mam trochę oszczędności to możemy je wykorzystać  
-Ja też ma i myślę że moi rodzice też się dołożą- i wtedy wszyscy sobie przypomnieli o Kamili. Ania wtuliła się w Ole.
Miesiąc później
Już po pogrzebie na szczęście Ania nie ma raka Ola i Jacek szykują się na ślub. Wprowadzili się do nowego domu . Mieszkają teraz na obrzeżach Wrocławia. Był to już koniec roku szkolnego a dokładniej 16 czerwca było bardzo ciepło w piątek miało być zakończenie roku szkolnego a 18 lipca miał odbyć się ślub Oli i Jacka. Ola z Jackiem nie mogli się już doczekać.
Sobota i niedziela minęły normalnie Tylko Ola się źle czuła bolał ją brzuch i wymiotowała. Postanowiła jutro kupić test ciążowy. Kolejnego dnia Ola kupiła test i okazało się że...
------------------------------------------------------------------
Hejka!!!
Przepraszam ze taki krótki ale no nw co pisać... 
A teraz ta informacja dla której prosiłam żebyście to przeczytali Chodzi o to że ostatnio się gubię w blogach i chce sobie je zapisać więc wszyscy co to przeczytają proszę podać wszystkie nazwy wszystkich blogów które prowadzicie, bo też dużo osób pozmieniało nazwy i się po prostu bardzo i to bardzo gubię. Oto moja największa prośba i mam nadzieje że na nią odpowiecie. Z góry dziękuje i pytanka:
-Czy Ola jest w ciąży??
Pozdrawia ToJa :)
 

niedziela, 14 sierpnia 2016

14.01 "Gdy skończyłam zanosiłam po kolei do pokoju pierwsze chipsy i ciastka później lody i kawe Jacka gdy..."

"Ciotka przyznała się Oli że "znalazła jej męża ". Ola wybiegła na ulice, przeszła na drugą stronę a ciotkę i tego faceta potrąciło auto. Ciotka ani facet nie przeżyli. W tym samym czasie ojciec Oli zmarła a Klaudia dowiedziała się że może mieć raka..."
Mam prośbę żeby to co będzie pod opowiadaniem przeczytali z góry dziękuje :*
Minęły 7 miesiące już po pogrzebach. A ja w tym czasie bardzo zbliżyłam się do Jacka można powiedzieć że jesteśmy parą. Klaudia ma raka piersi Ania przyjęła to nadzwyczaj dobrze. Klaudia walczy z nim od ponad pół roku  ale teraz jest coraz gorzej lekarze mówią że jeśli natychmiast się nie poprawi to Klaudia umrze. Ania została u mnie.
Gramy w eurobiznes jak na razie ona prowadzi.
-"Masz dzisiaj urodziny od każdego gracza dostajesz po 20 dolarów "- odparła Ania
-Znowu przedtem było że rozwiązałaś krzyżówkę.
-Ma się to szczęście - zaśmiała się wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć tylko nie oszukuj- zaśmiałam się i poszłam otworzyć drzwi. W drzwiach stał Jacek ale był taki jakiś ponury...
-Cześć kochanie
-Cześć - i bardzo i to bardzo namiętnie się pocałowaliśmy. Już mieliśmy podążać w stronę sypialni gdy se przypomniałam że jest u mnie Ania
-Jacek stój
-Dlaczego perzcież jest nam tak dobrze i humor się mi poprawił
-Ania jest u mnie zapomniałeś?
-Aha... To ja pójdę się przywitać.- Ruszył do pokoju
-Cześć Ania
-Cześć Jacek grasz z nami? Tylko ostrzegam mam dziś szczęście
-Przyjmuje wyzwanie bo i tak wygram
-We śnie
-To może zakładzik??
-Spoko o co?
-O chipsy??
-Ok Ola grasz z nami ??-spytała Ania
-Ja chyba wole popatrzeć -odparłam
-Ok jak chcesz- odrzekła
-Chcecie coś do jedzenia???
-Ja chce chipsy - odparła siostra
-Ja kawusie jeśli ty pijesz oczywiście- odparł Jacek
-Ok ja też się napije ale mrożonej z lodami może być???
-Tak
-Ja też chce- odrzekła Ania
-Ty nie możesz jesteś za mała...
-Ej no...
-Dostaniesz dużo lodów ok???
-Dobra-Odrzekła Ania i zaczęli grę
-A na ile czasu gramy ???- spytał Jacek
-Może 30 minut???
-Ok to czas start- Odrzekł Nowak i zaczęli grę ja poszłam robić kawę. Gdy skończyłam zanosiłam po kolei do pokoju pierwsze chipsy i ciastka później lody i kawę Jacka gdy poszłam po swoją usłyszałam że dzwoni mój telefon. Odebrałam. Była to pielęgniarka:
-Słucham
-To pani Ola Wysocka?
-Tak
-Pańska siostra nie żyje
-Ale jak to???
-Przykro mi...
 Rozłączyłam się i poszłam z moją kawą do pokoju byłam cała we łzach...
-Ola co się stało?- spytał Jacek
-Klaudia, ona ona nie żyje- popatrzyłam na Anie miała łzy w  oczach wtuliłyśmy się w siebie a w nas Jacek. Po długiej bardzo długiej chwili się ocknęliśmy.
-Ale gdzie ja teraz będę mieszkać???- spytała Ania
-Jak to u kogo u mnie
-Ale masz za małe mieszkanie
-No właśnie Olu chciałem ci to później zaproponować ale teraz to chyba odpowiedni moment...
-Tak???
-Olu czy wyjdziesz za mnie???
-Tak tak tak!!!!!!!!!!!
-No i jeszcze jedna wiadomość możemy zamieszkać u mnie  mam dom rodzice chcieli mi go dać na ślub wcześniejszy ale ona mnie zdradzała i do niego nie doszło... Ale mam dom dość duży 2 piętrowy... To jak???
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto kolejne opowiadanie po długim odstępie za który bardzo z całego serca chce was przeprosić nie miałam weny i brak czasu... Przeprosiny przyjęte???
Jak myślicie Ola się zgodzi???
Zadowoleni że wreszcie Oli facetem jest Jacek???
Pozdrawiam ToJa

niedziela, 17 lipca 2016

Histroia Oli w wierszu "O rodzicach" Ludwika Jerzego Krena

Hejooo!!!
Wymyśliłam to zamiast minilekturki, których było w ostatnim czasie dość dużo. Jest to z okazji moich jutrzejszych  trzynastych urodzin (18 lipca) :)) Taki dla was prezencik :)) Mam nadzieje że się wam spodoba. Będzie to życie Oli w wierszu  "O rodzicach" Ludwika Jerzego Krena tutaj macie ten wiersz.:
      Dzieci!
      Nie czas dziś na kawały i na żarty płoche.
      Dziś sobie o rodzicach pogadamy trochę.

      Zwykle bywa ich para, jeśli się nie mylę,
      A jak się porozwodzą, jest dwa razy tyle.

      Przeważnie są małżeństwem. Żeby nie - rzecz rzadka.
      Żeńska część rodziców nazywa się - matka.

      Ona wiąże swe życie z konkretnym mołojcem.
      Męską część rodziców nazywamy - ojcem.

      Matka, gdy was rodziła, pragnęła być tatą.
      A tato (z tego bólu!) był pod dobrą datą.

      Potem wspólnie stwierdzili, wpatrując się w dziecię,
      Że dotąd piękniejszego nie było na świecie.

      Spokój, dzieci! Nie skaczcie! Nie czujcie się w niebie!
      W gruncie rzeczy, was chwaląc - wychwalają siebie.

      Jeśli ojciec ci schlebił, to skąd się to wzięło?
      Stąd, że jesteś cudowny - boś ty jego dzieło.

      Bardzo dziwni w tych sprawach są ludzie dorośli.
      Matka także ma słabość do swej latorośli.

      I oto fantastyczny punkt wyjściowy macie:
      Trzeba umieć wygrywać mamę przeciw tacie.

      Głupie dziecko przegapia ten moment. Aliści
      Mądre ma z niego radość i liczne korzyści.

      Połowa twych rodziców jest bowiem gotowa
      Mieć zawsze inne zdanie niż druga połowa.

      Nie bierzcie strony ojca. Ani strony matki.
      Najlepiej być bezstronnym, moje drogie dziatki.

      A w ogóle rodziców trzeba trzymać ostro.
      Jak masz brata - to z bratem. Jak siostrę - to z siostrą.
      Bo inaczej rozpuszczą się do takich granic,
      Że gotowi są dzieciom nie pozwolić na nic. 


      Tak oto wygląda ten wiersz. No i ZACZYNAM!!!! A no i na początku pochyloną czcionką napisze kawałek wiersza a później pogrubioną sytuacje I TERAZ ZACZYNAM!!!


       
      Dzieci!
      Nie czas dziś na kawały i na żarty płoche.

       Mama woła Jasia:
      -Jasiu chodź do domu!!!
        A co głodny jestem?
        Nie spać ci się chce. 
       

      Dziś sobie o rodzicach pogadamy trochę.
      Zwykle bywa ich para, jeśli się nie mylę,
      - Czy ty Damianie chcesz wziąć oto tu obecną Aleksandrę Wysocką za swoją żonę?
      -Tak 
      -A ty Olu chcesz wziąć oto tu obecnego Damiana Kowalskiego za swojego męża?
      -Tak
      -Możecie się pocałować!-po czym czule się pocałowaliśmy.

       A jak się porozwodzą, jest dwa razy tyle. 
      -Nienawidzę cię Damian. Jak mogłeś mnie zdradzić z tą... Tą...
      -Nigdy cię nie kochałem byłaś tylko moją zabawką, przepustką...
      -Ty... Ty...
      -Ola daj sobie spokój on i tak nic nie zrozumie teraz łączyć Was będzie tylko Asia...- odparł Jacek i zabrał mnie od tego gnojka...  

       Przeważnie są małżeństwem. Żeby nie - rzecz rzadka. 
       -Olu- odparł Jacek pacząc w jej piękne niebieskie oczy- Olu czy ty wyjdziesz za mnie? Zostaniesz moim światełkiem w tunelu...
      -Tak, TAK,TAK- wykrzyknęła Aleksandra i oboje namiętnie, czule się pocałowali...

       Żeńska część rodziców nazywa się - matka.
      Aleksandra- matka 3 letniej Asi. Małżonka Jacka Nowaka przyrodniego ojca Asi. Ola jest w ciąży z Jackiem.

      Ona wiąże swe życie z konkretnym mołojcem.
      Męską część rodziców nazywamy - ojcem. 

      Jacek- mąż Aleksandry Wysockiej. Przyrodni ojciec Asi. Przyszły ojciec wspólnego dziecka Aleksandry i jego.

       Matka, gdy was rodziła, pragnęła być tatą.
      A tato (z tego bólu!) był pod dobrą datą.

      -A jeżeli coś się stanie naszej małej Telli albo Oli???
      -Jacek nie histeryzuj wszystko będzie dobrze-uspokajał go Mikołaj
      -No widzisz już ktoś wychodzi zaraz się czegoś dowiesz-odparł
      -Przepraszam jestem mężem Aleksandry Wysockiej...
      -Spokojnie jeszcze rodzi...
      2godziny później
      -Oto pańska córeczka...

        Potem wspólnie stwierdzili, wpatrując się w dziecię,
      Że dotąd piękniejszego nie było na świecie.


      Spokój, dzieci! Nie skaczcie! Nie czujcie się w niebie!
      W gruncie rzeczy, was chwaląc - wychwalają siebie.


      -Ale ona piękna...- odparła Ola
      -Taka podobna do ciebie Olu- odparł Jacek 
      -Po pacz Asiu jaką masz piękną siostrzyczkę
      -Mamo ja też byłam taka mała i śliczna?- spytała Asia
      -Tak kochanie. Jesteście najpiękniejszymi dziećmi na świecie.
      -Mamo, a jak się będzie nazywać???
      -Może Tella podoba ci się??
      -Tak!!!
      -A mogę ją na rączki?
      -Jasne tylko usiądź tu koło mnie i bądź ostrożna- przestrzegła Ola
      -Jasne jak słońce- odparła Asia. Była ona już bardzo mądra jak na swój wiek.Ola położyła Telle na ręce Asi, a Jacek pocałował Ole i szepnął.:
      -Jakie one śliczne. Urodę mają na pewno po tobie.

       
       Jeśli ojciec ci schlebił, to skąd się to wzięło?
      Stąd, że jesteś cudowny - boś ty jego dzieło. 

      -To jest kot, to piees , a to klólik
      -Brawo Tella- odparła przedszkolanka
      -To moja córeczka- szepnął Jacek do faceta, który stał koło niego.

       Bardzo dziwni w tych sprawach są ludzie dorośli.
      Matka także ma słabość do swej latorośli. 

      -Bardzo ładne opowiadanie napisałaś. Brawo Asiu ja za nie dałabym ci 6+- odparła Ola- I bez błędów.
      -Dziękuje, mamo.-odparła Asia
      -Mamo, mamo nalysowalam oblazek dla ciebie. Podoba ci sie?- spytała Tella
      -Tak skarbie.-Pochwaliła ją Ola.
      -To jestem ja, to Asia to ty a to tata.- Pokazywała paluszkiem i mówiła kto to.
      -Ślicznie- Ponownie Ola ją pochwaliła.


      I oto fantastyczny punkt wyjściowy macie:
      Trzeba umieć wygrywać mamę przeciw tacie.

      Głupie dziecko przegapia ten moment. Aliści
      Mądre ma z niego radość i liczne korzyści. 

      Nie mogłam sobie przypomnieć takiego momentu z mojego życia... Teraz przypomniałam sobie jeden inny pierwsza kłótnia z Jackiem.:
      -Mamo Tato!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Uspokójcie się to nie wasza wina . Ja sama wypuściłam Madox nie wy. Ale proszę nie kłudźcie się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- odparła Asia
      -Ale my się nie...
      -Tatoooooooooooooooo
      - No dobrze...

       Połowa twych rodziców jest bowiem gotowa
      Mieć zawsze inne zdanie niż druga połowa.

       Nie bierzcie strony ojca. Ani strony matki.
      Najlepiej być bezstronnym, moje drogie dziatki.

      -A może jednak kupimy ten telefon Asi?- spytał Jacek
      -Po co jest dopiero w pierwszej klasie.- odparła Ola
      -Kochanie ale wież jak to jest inne dzieci mają już telefony w przedszkolu...
      -Ale moje nie będą miały...
      -Dlaczego?
      -Na razie ją odpieramy jest jeszcze mała nie potrzebuje, oczy sobie zniszczy i będzie robić nie wiadomo co. Jest jeszcze za mała.
      -Ale...
      -Nie i kropka z wykrzyknikiem- odeszłam zostawiając go samego.

       
      A w ogóle rodziców trzeba trzymać ostro.
      Jak masz brata - to z bratem. Jak siostrę - to z siostrą.



              Bo inaczej rozpuszczą się do takich granic,
              Że gotowi są dzieciom nie pozwolić na nic.

             -Mamo mogę te cukierki?-spytała Asia gdy była z mamą na        zakupach
-Nie są one nie zdrowe a wzięłaś sobie już gumę.
-A te żelki?
-Asiu już dość
-A to?
-Nie
-Mamo mogę proszę?!
-Asiu nie już sobie wybrałaś... 

 Skończyłam jeszcze na koniec chciałabym was poprosić o pomoc ja osobiście nie zam tej dziewczynki ale wzruszyła mnie jej historia. POMOC JEST DARMOWA!!!! Wystarczy że posłuchacie parę razy tej piosenki na YouTube i już pomogliście historie macie w opisie tej piosenki oto link:
  https://www.youtube.com/watch?v=hXuzJYzx04Y
Jest to piosenka 

Tabb & Sound’N’Grace – Sens 

Kaja jestem z tobą!!! Dasz rade!!!!

Mam nadzieje że zajrzycie. Mi ta piosenka do gustu przypadła i kilka razy dziennie ją słucham.

Wspomnienia mam nadzieje że się podobały!!!  Piszcie czy chcecie więcej takich historii do wierszy czy nie przypadły do gustu???? JEDNAK MAM NADZIEJE ŻE SIĘ SPODOBA!!!!!!!

Pozdrawiam

ToJa 





sobota, 16 lipca 2016

13.1 "-No chyba żartujesz"

-No chyba żartujesz
-Nie ja mówię...
-Bardzo śmieszne idę pa- szybko zebrałam się i wybiegłam na szczęście było zielone światło i przeszłam na drogą stronę ale dopiero teraz zauważyłam że ciotka z tym swoim facetem podąża w moją stronę. Zaczęłam iść szybciej. Gdy tak prawie biegłam usłyszałam pisk opon. Odwróciłam się zobaczyłam leżącą ciotkę i tego jej faceta pod kołami jakiegoś samochodu. Od razu zadzwoniłam po policje i karetkę. Jak się później okazało oni chcieli przejść na drugą stronę ulicy jak było czerwone światło by mnie dogonić, mieli nadziej że się im uda ale niestety... A może to i dobrze bo nie muszę wyjść za tego całego faceta? Ciotka nie będzie już nas okłamywać, porywać, mordować? I niewiadome co robić? Nie ważne opinia lekarzy:
Facet- nie żyje
Ciotka- puls słabo wyczuwalny reanimacja do szpitala na ul. Modrzejewskiej tam gdzie jest mój ojciec.OK
Policjanci ustalili:
Wbiegli na ulice na czerwonym świetle gościu z auta nie zdążył wyhamować. Wina ciotki i faceta. Dobra jadę w karetce w końcu darmowa podwózka- pomyślałam.
Gdy już dojechaliśmy do szpitala ciotkę zabrali na operacje, a ja udałam się do ojca. Wiedziałam że jest w złym stanie ale nie wiedziałam czy żyje... Pod salą zobaczyłam zapłakane siostry.:
-Co się stało?-spytałam
-Tata on on nie żyje-odparła Ania po czym wtuliła się w Klaudie. Usiadłam koło nich, Milczałam. Płakałam. Wtuliłyśmy się w siebie po ok. 30min. Zaczęłam powoli dochodzić do siebie i przypomniałam sobie o ciotce.:
-Musimy iść zobaczyć co z ciotką.
-Ale co się stało?- spytały wspólnie
-Miała wypadek. Powiedziała mi że mam wyjść za jakiegoś faceta ja do niej że żartuje i wybiegłam w tamtąd przeszłam przez ulice i zobaczyłam że idą w moją stronę zaczęłam biec i usłyszałam pisk opon jak się okazało chcieli przebiec przez ulice na czerwonym świetle ale im się nie udało. Auto nie wyhamowało wpadli pod nie. Facet nie przeżył a ciotka miała słaby puls. Idziecie?
-Tak
Ruszyłyśmy razem doszłyśmy pod sale akurat wychodził lekarz zapytał czy ktoś z rodziny. Klaudia postanowiła udawać córeczkę ciotki.:
-Ja jestem córką.
-Robiliśmy wszystko co w naszej mocy ale niestety... Pańska mama nie żyje.
Stracić dwie osoby jednego dnia jak tak można!!! Chodź za ciotką nie będę płakać ja jej przecież nie znałam...
-Wiedziały pani że pańska mama miała raka? Musi się pani jak najszybciej przebadać!!!-odparł doktor
-Oczywiście umówię się na wizytę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto kolejne opowiadanko!!!
Mam nadziej że się podobało:))
Zamierzam jutro wstawić coś w stylu wspomnienia do wiersza ale nie wiem jak to wyjdzie :-/
Pozdrawia ToJa 

sobota, 9 lipca 2016

12.1 "Ja jej nie zabiłam, ja..."

12.1
Przypomnę jeszcze gdyż dawno nie było opowiadanka o czym było poprzednie:
Wojciech jest w szpitalu Ola pojechała po jego rzeczy a tam spotkała nijaką Małgorzatę Wylegałę. Klaudia z Anią są w tym czasie u Wojciecha. Ola zgadza się zawieść panią Małgorzatę do szpitala gdzie zostawia ich samych, a sama rusza do bufetu gdzie znajdują się jej siostry. Wojciech podczas spotkania z Małgorzatą bardzo się denerwuje oskarża  ją o zabicie Joasi...
-Ja jej nie zabiłam, ja tylko -zatachała się Małgorzata- pomogłam jej uciec.
-Jak to uciec nie kłam - odparł zdenerwowany
-Nie kłamie, opowiem ci wszystko tylko pozwól mi na to
-Opowiadaj do jasnej...
-To było tak. Tego dnia którego Joanna umarła tak naprawdę nie umarła ona tylko uciekła. Ciało należało do jej siostry bliźniaczki, której istnienie odkryła gdy umierała. Podszyła się pod nią. A sama uciekła się leczyć. Nie powiedziała nic bo wiedziała że źle byś cie to znieśli. A teraz wyzdrowiała za tydzień jeśli dobrze pójdzie to przyleci tu... Do was...
-Ona żżyje
-Tak, nie wiem czy ją poznasz, bo strasznie się zmieniła.
-Ja chce ją zobaczyć. Tylko dlaczego zabrałaś mi dziewczynki?
-Chciał kogoś mieć przy sobie 
-Nienawidzę cię a zarazem ci dziękuje
-Tylko jest jeszcze jedna rzecz...
-Tak?
-Musisz ole wydać za mąż za bardzo bogatego człowieka obiecałam mu to... 
-Dlaczego?!?!?!
-Musiałam z czegoś żyć i dawać Asi na leki!!
-Ale dlaczego Ole?
-Bo se ją wybrał.
-Jak to???
-Widział Klaudie i Anie i Ole jak byłam u ciebie pod domem . Napisał mi w SMS-ie że chce ją zresztą moge ci pokazać- sięgnęła po telefon i pokazała mu SMS-a - Oto on -Wojciech zaczął go czytać "Chce ją jest bardzo ładna itd. Czyli kiedy ją poznam?" Odpowiedzi się na to pytanie nie spodziewała "Zobaczysz ja o godzinie 19:00  w kawiarni "Siwy Brzeg" we Wrocławiu mam nadzieje że będziesz? " A po tym kolejna odpowiedź : "Oczywiście że będę by zobaczyć tą piękną panią :* "

Wysocki zamarł nagle jego puls spadł, serce przestało bić, wbiegli lekarze. Długa reanimacja. Ola, Klaudia i Anna pod salą czekają na koniec reanimacji. Oskarżali o wszystko swoją ciotkę Małgorzatę. Znienawidzili ją. Z okna do sali widać było blade, podrostu sine ciało Wysockiego. W czasie reanimacji ciotka zabrała na słówko Anie z Klaudią na słówko lecz dziewczęta nie chciały iść musiała je zagonić w dane miejsce. Ola w tym czasie płakała jej piękny makijaż się rozmył łzy spływały jej z oczu jedna po drugiej kapiąc na jej dżinsowe spodnie... W tym czasie ciotka groziła dziewczyną że je zabije jeśli zadzwonią do Oli z jaką kol wiek wiadomością na temat ojca póki ona nie przyjedzie z nią do szpitala. Po czym kazała Oli iść z nią w aucie kazała jej poprawić makijaż i dać uśmiech powiedziała jej tylko że musie jej coś wyjaśnić coś nie zwłocznego. Gdy dojechały do kawiarni wyżej wymienionej była godzina koło 18:15  zaczęła jej wszystko opowiadać to co Wysockiemu w szpitalu po czym dodała:
-Za chwile przybędzie tu twój przyszły mąż...
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak zareaguje Ola?
Czy Wysocki umrze?
Czy to wszystko to prawda?
Przepraszam że nie wstawiłam wczoraj ale bardzo źle się czułam. Mam nadzieje że wybaczycie ? 
Pozdrawiam 
ToJa 

czwartek, 7 lipca 2016

Powiadomienie. Co z tamtym blogiem? Kiedy kolejne opowiadanko?

Witam!
Co z tamtym blogiem?
Więc tak  tamten blog ma kolejne/pierwsze opowiadanko mam nadzieje że zajrzysz przypominam nazwę tego oto bloga:
tellatoja.blogspot.com
 Mam nadzieje że zajrzysz :))
Kiedy kolejne opowiadanko?
Kolejne opowiadanko na tym blogu pojawi się najprawdopodobniej jutro 8.06. Miałam dać dzisiaj ale nie zdążyłam go skończyć...
Powiadomienie:
Chciałabym was powiadomić że nadrobiłam wasze blogi ( najprawdopodomniej wszystkie).
Przepraszam za brak komentarza:((
Już do was wracam :))
Pozdrawiam 
ToJa

niedziela, 19 czerwca 2016

Przerwa. :((

Hejoo!!!
Chciała bym was poinformować że w dniach 25czerwca do 6 lipca tego roku nie będzie opowidaań gdyż wyjerzdżam na wakacje. 
Zapraszam na nowego bloga. Niestety nie ma jeszcze tam opowiadań i będą najprawdopodobniej dopiero po 6 lipca. Nazwa bloga.:
tellatoja.blogspot.com
Przepraszam za błedy pisałam na szybko bo musiałam skończyć korzystać z laptopa.
Pozdrawiam 
ToJa

Minilektórka kolejana :)) Warto zajrzeć do obudwuch :))- "Bo wszyscy odchodzą tak szybko"

Był to słoneczny dzień. Rocznica śmierci mojej mamy. Cały dzień najchętniej spędziłabym w objęciach mojego chłopaka Jacka Nowaka.Jacek niebiesko oki, wysoki i wysportowany przystojny mężczyzna. Kocham go najbardziej. 
Tego dnia wstałam  6:30 sama byłam na urlopie macierzyńskim ale przecież Tomkowi- mojemu synowi trzeba przygotować śniadanie. O Jacku też nie mogę zapomnieć. Później zapewne obudzi się moja 6 miesięczna córeczka Asia i trzeba będzie ją nakarmić przebrać i udać się na szczepienie do szpitala. Ale wcześniej muszę obudzić Tomka, ubrać go do szkoły/przedszkola. Stwierdziliśmy z Jackiem że lepiej będzie jak już się po woli zacznie uczyć niż później wszystko narzucą na mojego syneczka. Miał on dopiero na 10:00 być w przedszkolu, ale dzisiaj idziemy sobie spacerkiem więc musimy wstać o 8:00 by się ubrać a o 9:30 wyjść. Dlaczego spytasz wstaje tak wcześnie? Jacka muszę przygotować. Około godziny 7:00 wstał Jacek i ciepło mnie przywitał.:
-Witaj kochanie- pocałował mnie.
-Siadaj śniadanie gotowe- i podłożyłam mu kanapki z serem,pomidorem,ogórkiem,sałatą i cebulą pod nos.
- A ty skarbie jak zawsze punktualna. Ja jutro zrobię śniadanie za ciebie.
-Dobrze. To się wyśpię!
-Hahaha bardzo śmieszne. A jak tam mam iść dzisiaj z tobą na cmentarz?
-Nie , pójdę po szczepieniu z Asią na chwile.
-Dobrze, a przyjechać później po was?
-Nie, odpierz tylko Tomka z przedszkola.
-Dobrze, ja już lecę, bo się kochanie spóźnię. Pa kochanie- i pocałował mnie w policzek.
-Pa - uśmiechnęłam się.
Była już 7:45. Więc zadzwoniłam umówić się na szczepienie.:
-Dzień dobry z tej strony Ewelina Smoleń pielęgniarka szpitala na ul.Modrzejewskiej
-Z tej strony Aleksandra Nowak, chciała bym zapisać swoją córeczkę Joanne Nowak na szczepienie i kontrole...
-Ile córeczka ma lat?
- Raczej miesięcy. 6 miesięcy
-Dobrze odpowiada pani godzina 14:30?
-Tak
-To do widzenia.
-Do widzenia i dziękuje.
-Nie ma za co. To w końcu moja praca- po czym rozłączyłyśmy się. Po czym usłyszałam płacz małej Asi. Więc do niej poszłam. Nakarmiłam, przewinęłam ubrałam i poszłam obudzić Tomeczka. Spał on w swoim niebieskim pokoju w samochody, które bardzo uwielbiał a najbardziej te starodawne. Dlatego na jego 5 urodziny byliśmy przejechać się starszym samochodem i pooglądać resztę. Był bardzo szczęśliwy.:
-Tomek wstawaj.-Zaczęłam go budzić.
-Dobrze mamusiu.-Pod nius się- Mogę Asie na rączki, proszę?- Zapytał i popatrzył na mnie tymi swoimi słodkimi, małymi, niebieskimi oczkami. Nie mogłam mu odmówić.
-Możesz
-Dziękuje
-Ale tylko na chwilkę.
-Dobrze- położyłam mu małą na kolanach był bardzo szczęśliwi.
-Dobrze- wzięłam mu Asie- ubierz się- Wyciągnęłam mu rzeczy z jego szafy-I zejdź na dół do kuchni
-Dobrze!
-Nie zapomnij plecaczka
-Dobrze mamusiu- zeszłam z Asią na dół włożyłam ją do wózeczka. Przygotowałam Tomkowi jego ulubione chrupki z mlekiem. Wzięłam wózek z Asią  i pojechałam do pokoju gdzie zrobiłam sobie makijaż.Lekki. Po 10 minutach byłam gotowa i poszłam do kuchni właśnie schodził ubrany Tomek. Nauczył się ubierać gdyż gdy Asi jeszcze nie było albo była mniejsza to go tego razem z Jackiem uczyłam. Gdy obydwoje zjedliśmy śniadanie była 8:50.:
-Oho musimy się ubierać- odparłam,a Tomek ruszył w stronę drzwi i zaczął się ubierać. Niestety nie był nauczony jeszcze dobrze zakładać butów. Gdy ubrałam już Asie dość ciepło gdyż było przed wiośnie. I poszłam przed drzwi gdy zobaczyłam Tomka z ubranymi na odwrót butami zaczęłam się śmiać i przebrałam mu buty. Ubrałam się sama i ruszyliśmy. O godzinie 9:55 byliśmy pod przedszkolem.:
-Bądź grzeczny ty mój urwisie- pocałowałam go w policzek.
-Mamo nie przy kolegach.
-Dobrze, już dobrze. Po pracy odbierze cię tata dobrze?
-Fajnie.
-Idź już bo się spóźnisz.
-Pa mamo.
-Pa kotku- ruszyliśmy w swoje strony, a dokładniej na cmentarz do grobu mojej mamy.
Gdy już tam dotarliśmy usiadłam na ławce i zaczęłam uspokajać Asie. Modliłam się, rozmawiałam z moją mamą.Po chwili zadzwonił mój telefon. Była to "Przedszkole Tomeczka". Odebrałam.:
-Hallo
-Dzień dobry z tej strony...
-Wiem kto.
-Dobrze więc przejdźmy do rzeczy...
-Tak?
-Tomek Nowak zemdlał. Zabrało go pogotowie.
-Co?
-Przykro nam.
- Na jakiej ulicy jest ten szpital?
- Modrzejewski.
-Już tam idę. A jakaś opiekunka pojechała z nim?
-Ma jechać właśnie się ubiera.
-Poprosiła by pani by przyjechała po mnie bo ja dzisiaj na nogach szłam.
-Dobrze przekaże.
-Do widzenia dziękuje. A i jestem  na cmentarzu na ul.Kwiatowej z przodu będę czekać z różowym wózeczkiem.
-Dobrze, do widzenia.-Pożegnałam się z mamą i ruszyłam w stronę wyjścia była 11:15. Po chwili przyjechała opiekunka i ruszyliśmy w stronę szpitala. Po 5 minutach już tam byliśmy. Poszłam do recepcji zapytać się gdzie jest mój syn. Po chwili byłam w drodze na sale. Spotkałam tam lekarza.:
-Co z moim synem?
-Zrobiliśmy już prześwietlenie. Ma guza mózgu. Musimy zrobić operacje.
-Jakie są szanse że go uratujecie?
-Ok.75%
-Dobrze zgadzam się gdzie mam się podpisać.
-Tutaj 
-Prosze ratujcie mojego synka.
 -Już będzie operacja.- Ruszyli po Tomka i zabrali go na sale a ja poinformowałam o wszystkim Jacka. On zadzwonił po swoją mame by przyjechała po Asie i zabrała ją do domu. Po 10 minutach byli obydwoje. Mama zabrała Asie, a ja płakałam wtólona w Jacka.
-------------------------------2Godziny Później----------------------------
Z sali wyszedł lekarz.:
-Przykro nam.Guz był juz za duży by go tak usunąć.Pański syn nie żyje.
Załamałam się. Po chwili zadzwonił mój telefon. Była to Monika.:
-Co Monika?
-Mam smutne wiadomości.
-Nic pewnie gorszego od tej że Tomek nie żyje. 
-Ja nie wiem.Twój ojciec nie żyje. Ale sprawce złapano.
-Co? 
-Przykro mi-rozłączyłam się
Straciłam dwie bliskie osoby w tej samej chwili.
---------------------------Narrator-------------------------------------
                                       5 dni później
Tego dnia odbywały się pogrzeby: ojca Oli i jej syna. Wszyscy byli przygnębieni nikt nie był nawet trochę szczęśliwy nawet najgorsi wrogowie. Po pogrzebie ruszyli w drogę powrotną. Nagle z za zakrętu wyjechał rozpędzony samochód. Wjechał w Ole i Jacka. Nikt nie przeżył. Asia teraz nie ma nikogo tylko jednych dziadków, którzy podjęli się jej opieki. Chodź wyszło na to że taż ma guza i nie wiadomo czy przeżyje...
-----------------------------------------------------------------------------------
Skończyłam. Nie za dobrze się czułam pisząc tą smutną historie Mała ale w końcu taką sobie zażyczyłaś. Jak wam się podobało?
Podzielcie ze mną swoja opinie. Przepraszam jeśli są błędy.
Pozdrawiam 
ToJa

sobota, 18 czerwca 2016

Minilektórka dla.... :)) "Pewna 26 letnia, niebiesko oka, szczupła, wzrostu ok. 170cm dziewczyna o imieniu Aleksandra i nazwisku Wysocka."

Oto minilektórka dla Blogerka 197811
Resztę minilektorek będę wstawiać później
Za życzeniem samej Blogerki 197811 ma być to lektórka ... A z resztą dowiecie się w swoim czasie zobaczymy jak ona mi wyjdzie...
-------------------------------------------------------
------------------Narrator-------------------------
Pewna 26 letnia, niebiesko oka, szczupła, wzrostu ok. 170cm dziewczyna o imieniu Aleksandra i nazwisku Wysocka. Nie ma matki, zmarła ona gdy nasza Ola miała 8 lat. Mama jej nazywała się Joanna. Ma jeszcze ojca Komendanta Policji Miejskiej we Wrocławiu,gdzie z resztą Ola pracuje. Nazywa się on Wojciech sam po śmierci żony wychowywał Ole.
Aleksandra przeszła 3 próby samobójcze. Jej psychika już jest w lepszym stanie nauczyła się już żyć bez matki. Tak bliskiej dla niej osoby. Wielkiej miłości matczynej nic nie zastąpi nawet podwójna troska ojca-Wojciecha.  Chodź czasem jest ciężko żyje bo ma dla kogo... A  dla kogo myślisz ? Dla ojca Wojciecha i jej narzeczonego Szymona. Ojciec bez niej też by nie wytrzymał, popełnił by samobójstwo.
Szymon- brązowo oki, wysoki na ok. 175cm mężczyzna z dobrą sylwetką. Najlepiej rozumie Ole, dlaczego zapytasz?
Wychowywał się bez matki-Małgorzaty, zmarła gdy miał 4 lata, a jednak ją jeszcze pamięta. Ojciec- Stanisław po śmierci zony znalazł sobie nową partnerkę życiową- Danutę. Danuta  nienawidziła Szymona była jak najgorsza macocha świata. Szymon próbował popełnić także 3 samobójstwa, które mu nie wyszły. Znienawidził życia. Ćpał. Dopóki w jego życiu nie pojawiła się ona, dziewczyna o imieniu i nazwisku Aleksandra Wysocka. Po 1 roku znajomości zostali parą. A po 2 latach szczęśliwego związku narzeczonymi. Na lipiec 18 tego roku planowali ślub. Ślub który miał być jedynym w swoim rodzaju.
----------------------Aleksandra---------------------------
Była 6:30 gdy się obudziłam w pokoju. W pokoju o kolorze ścian niebieskim z dużym łóżkiem ubranym w białą pościel. Obudziła się koło swojego cudownego narzeczonego- Szymusia. Szymon jeszcze spał wtulony w Ole. Ola wzięłam dużego misia, z którym z resztą mało się rozstawała. Dała go na swoje miejsce w łóżku koło Szymona  by myślał że ona tam leży, a sama udała się do kuchni zrobić śniadanie. Po 15 minutach było ono gotowe, ale Szymon nie wstawał więc poszłam go obudzić. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam bardzo śmieszny widok. Szymon leżał tak wtulony w mojego misia że aż śmiesznie to wyglądało. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam kilka zdjęć, po czym go budziłam:
-Wstawaj kochanie, kochanie śniadanie gotowe.- Nie reagował.-Kochanie już 8:00 do pracy się spóźnisz.-Dalej nie reagował- Szczelają!!!!-krzyknęłam zaraz się zerwał, a ja zaczołam się strasznie śmiać.
-Bardzo śmieszne-odparł udając złego za mój dowcip, który z resztą był konieczny.
-Witaj kochanie- odparłam po czym go pocałowałam.
-Witaj myszko ty mój skarbie.- Rozpieszczał mnie trochę.
-Śniadanie gotowe- odparłam po czym ruszyliśmy je zjeść. Około 7:25 byłam już gotowa do pracy. Czekałam tylko na Szymona dzisiaj mieliśmy jechać razem.:
-Ola gdzie moje papiery!!!?!!!-Wykrzyknął.
-Ale jakie?- Ja byłam jeszcze spokojna.
- Miałem je wczoraj na stole w kuchni...
-A one były ci potrzebne?-odparłam trochę zawstydzona.
- I to bardzo!!!
-Nie wiedziałam, wyrzuciłam je do śmieci.
-O ty s...- podszedł i mnie uderzył bardzo mocno z liścia a potem z pięści w brzuch. Po czym zaczął wyrzucać wszystko z kosza, lecz więcej nie widziałam bo wybiegłam z mieszkania jak poparzona płacząc na cały głos. Jak on mógł mnie uderzyć? Przecież wie że do ślubu tylko 1 nie cały miesiąc. Zbiegłam na dół. Usiadłam przed blokiem. Zaczęłam rozmyślać. Ale po chwili zadzwoniłam do komendanta i powiedziałam  że źle się dziś czuje i nie przyjadę do pracy. Po czym szybko poszłam za blok na ławkę by mnie nie widział. Boje się go. Skoro nie tylko po pijaku może uderzyć to czy jeśli za niego wyjdę nie będzie mnie ciągle bił? Zastanawiałam się tak długo że straciłam rachubę czasu.
-----------------Szymon------------------------
Chodziłem zdenerwowany po mieszkaniu w poszukiwaniu dokumentów. Nie było ich. Wtedy przypomniałem sobie że mam kopie na laptopie służbowym. Ulżyło mi... I wtedy przypomniałem sobie o Olusi. O tym jak ją uderzyłem. Nie było jej w mieszkaniu, na klatce, przed blokiem , telefonu nie odbierała. Nie zostało mi nic innego jak jechać do pracy i mieć nadzieje że jak przyjadę to będzie w domu na mnie czekać .
------------------------------------Ola------------------------------------------
Po chwili popatrzyłam na zegarek była 8;55. Szymon powinien dawno pojechać. Tylko co ja teraz zrobię? Znowu  zaczęłam płakać wtedy zjawiła się on. Mężczyzna o niebieskich oczach i brązowych włosach. Ubrany był w białą koszulkę z napisem "Znalazłem cię" i ciemne, granatowe dżinsy. Podszedł do mnie.Zapytał.:
-Coś się stało że płaczesz?- Po czym usiadł na ławce koło mnie. Czułam jakbyśmy się znali kilka dobrych lat i byli najlepszymi przyjaciółmi czułam się nieziemsko.
- Tak.
-Mogę wiedzieć co?
- Mój,mój narzenarzeczony mnie uderzył. Nigdy tego nie robił a nie cały miesiąc do naszego ślubu-Rozpłakałam się na całego, a ten mężczyzn mnie przytulił. Czułam się wtedy bezpieczna. -Uderzył mnie z całej siły, a nie był po pijaku. Nigdy to mu się nie zdarzało i i teraz zastanawiam się czy jak za niego wyjdę to to się nie będzie powtarzało. Boje się go.
-A gdzie cię uderzył?
-W policzek i z pięści w brzuch.
-Masz przy sobie dokumenty?
-Tak.
-Jedziemy do szpitala.- Za decydował- Chodź do mnie do auta.
 -Ale ja cię nie znam. Nawet nie wiem jak masz na imię?
-Jacek Nowak, a teraz chodź.
-Ja jestem Ola Wysocka.- Po czym zaczęłam wstawać, lecz mi się to nie udało- Bardzo boli mnie brzuch.- Jacek wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego białego samochodu. Ruszyliśmy do najbliższego szpitala.
5 minut później
Byliśmy już na parkingu koło szpitala. Jacek wyciągnął mnie z auta i  zaniósł do szpitala wyjaśnił wszystko na recepcji. Ona skonsultowała to z lekarzem a on kazał ją zaraz przywieź na prześwietlenie. Razem z Jackiem w aucie ustaliliśmy że będzie się podawał za mojego brata. Nie chciałam się na to zgodzić ale popatrzył na mnie swoimi niebieskim dużymi oczami. Nie mogłam mu odmówić.Po prześwietleniu nic lekarz mi nie powiedział tylko poszedł do Jacka.
-----------------------Jacek------------------------------
-Czy jest tu ktoś z rodziny Aleksandry Wysockiej?-spytał lekarz
-Ja jestem jej bratem.Nazywam się Jacek Nowak-odparłem.
-Ja jestem lekarzem pańskiej siostry doktor Michał Modrzejewski.
-Miło pana poznać
-Pana również, chciał bym panu tylko przekazać że potrzebna będzie operacja i to bardzo szybko, teraz, zaraz.- Wyjaśnił lekarz po czym wszedł do pokoju Oli. Widziałam że kazał jej coś podpisać i zawołał  pielęgniarkę. I już ich nie było na sali. Pojechali na sale operacyjną. Nawet nie wiem z jakiej przyczyny  jest operowana...
Postanowiłem poszukać telefonu w jej torebce by zadzwonić do kogoś bliskiego. Gdy go już znalazłem i wszedłem na kontakty postanowiłem zadzwonić tylko do taty. Jej taty. Przepisałem numer do siebie na telefon i zadzwoniłem. Po chwili odezwał się głos:
-Słucham z tej strony Wojciech Wysocki Komendant Policji Miejskiej We Wrocławiu.- To mój przyszły szef pomyślałem. Miałem zacząć prace na policji dopiero jutro. Ale dobrze wiedzieć że Ola jest córką komendanta.
-Witam, z tej strony Jacek Nowak. Pan jest ojcem pani Oli Wysockiej?
-Tak coś się stało?
-Tak Pani Ola jest operowana.
-Co się stało?!!?
-Jej narzeczony ją uderzył bardzo mocno w policzek i w brzuch z pięści. 
-W jakim szpitalu?
- Na ulicy Modrzejewskiej koło sali operacyjnej będę czekał na pana. Rozpozna mnie pan po koszulce z napisem "Znalazłem cię" 
-Dobrze zaraz tam będę- po czym się rozłączył.  Bardzo się niecierpliwiłem. Jakbym czekał na koniec operacji kogoś naprawdę mi bliskiego, a nie kogoś kogo znam zaledwie klika dobrych minut. Stwierdziłem że czuje do niej coś więcej jak to się mówi "Miłość od pierwszego wejrzenia" chce być tylko z nią na zawsze w każdej chwili. By ją pocieszać i rozweselać w smutne chwile... Z zamyśleń wyrwał mnie kogoś krok, gdy podniosłem głowę zobaczyłem. Faceta nie zbyt wysokiego wzrostu ubranego w koszule biało-czerwoną i dżinsowe spodnie. Po czym ten mężczyzna zapytał mnie.:
-Pan jest Jacek Nowak?
-Tak
-Co z moją córeczką?
-Jest operowana- obydwoje odpowiadaliśmy nerwowo, obydwoje się o nią baliśmy.
- A w ogóle kim pan jest?
-Ja znalazłem pańską córkę zapłakaną na ławce za blokiem w którym mieszkam- po czym ze szczegółami opowiedziałem mu wszystko. On zadzwonił po policje, by przyjechała. Czas się dłużył przejechała policja przesłuchała mnie powiedziałem co wiedziałem i pojechali po nijakiego Szymona Napierskiego.
Około godziny 12:00 z sali wyszedł lekarz podszedł do nas i odparł.:
-Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale się nie udało wylew krwi wewnętrzny był za duży. Przykro nam-odparł lekarz po czym z sali wywieziono ciało Oli.
5Dni Później
Tego dnia miał się odbyć pogrzeb Oli. Na szczęście zostałem na niego zaproszony. Podczas tych 5 dni byłem załamany ale pracowałem. Właśnie w tych dniach dowiedział się komendant Wysocki że u niego pracuje. Szymona aresztowano i jutro miała się odbyć rozprawa w sądzie. Na pogrzeb miałem o 13:00 być pod blokiem i z stamtąd wyruszyć do kościoła na mszę.
Podczas mszy wszyscy byli przygnębieni podczas ostatniego momentu gdy mogłem jeszcze ją zobaczyć. Zobaczyłem że oddycha. Zawołałem na cały kościół ona oddycha wszyscy pobiegli i zadzwonili po pogotowie .. Gdy pogotowie przyjechało zabrali ją do szpitala a za nimi ruszyliśmy my. Okazało się że z Olą wszystko w pożątku. Jednak musi zostać jeszcze kilka dni na obserwacji.
2Dni Później
Tego dnia miałem wolne i miałem odebrać Ole ze szpitala bo Wysocki miał coś do załatwianie do domu Wysockiego miałem ją przywieźć o 19:30. Podczas pozostałego czasu zaplanowałem wyjście do teatru i obiad u mnie w domu przygotowany prze ze mnie. 
2 Godziny Później
Byliśmy już u mnie w domu i jedliśmy obiad. Po obiedzie włączyłem muzykę piosenkę "Chodź pomaluj mój świat" i zaczęliśmy tańczyć po piosence spytałem:
-Olu chcesz pomalować mój świat i zostać moją kochaną dziewczyną?
-Tak- wykrzyknęła po czym przytuliliśmy się do siebie.
2lata później
---------------Ola--------------
Byliśmy z Jackiem szczęśliwi. On dbał o mnie, a ja o niego. Już w czerwcu a dokładniej 18 czerwca tego roku miał się odbyć nasz ślub.
2lata później
Mieliśmy z Jackiem już 1 dziecko i 2 w drodze.
Nasze pierwsze miało mieć na imię Joasia po mojej kochanej mamie o kolejnych płci jeszcze nie znaliśmy.
2lata później
Urodziło nam się bliźnięta o imieninach Tella i  Kamil. Zaadoptowaliśmy jeszcze psa o imieniu Madox. Tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę :))
---------------------------------------------------------
Oto skończyłam. Ale się rozpisałam nie wiem czy było wzruszające napisz mi Blogerko 197811  jeśli nie to przepraszam ale bardzo się starałam i jeśli nie to postaram się napisać w najbliższym czasie nowe. Mała musisz jeszcze poczekać na swoją nagrodę. I napiszcie swoją opinie bo to bardzo ważne.
Pozdrawiam 
ToJa